Dlaczego sam nigdy nie kupię składanego telefonu – obiektywnie, bez ściemy. W tym artykule przedstawiam mocne powody, dlaczego nie warto wydawać kasy na składany telefon, nawet jeśli wygląda jak sprzęt z przyszłości. Bo choć producenci obiecują „rewolucję”, rzeczywistość jest dużo mniej efektowna. Foldy i flipy to wciąż bardziej pokaz mody niż realna ewolucja technologii. Ładne? Tak. Innowacyjne? Owszem. Ale czy warte siedmiu tysięcy? Ani trochę.
16 powodów, dla których nie warto kupować składanego telefonu [bez ściemy]
W tym artykule przedstawiam mocne powody, dlaczego nie warto wydawać kasy na składany telefon, choć marketingowcy będą Ci wmawiać, że to „przyszłość w Twojej dłoni”.
Nie daj się nabrać – za tą przyszłością wciąż stoi zbyt wiele wad, zbyt wiele kompromisów i zbyt mało zdrowego rozsądku.
📱 Idea była genialna – wykonanie już mniej
Kiedy w 2019 roku Samsung pokazał pierwszego Folda, branża oszalała. Ekran, który się zgina. Telefon, który staje się tabletem. Magia.
Problem w tym, że magia w technice ma swoją cenę – a jest nią kompromis.
Od pierwszego Folda do Folda 7 minęło kilka generacji. Każda była lepsza, ale żadna nie rozwiązała wszystkich problemów.
Wciąż mamy widoczne zagięcie, wciąż trzeba uważać przy składaniu, wciąż ekran wewnętrzny jest bardziej podatny na uszkodzenia niż zwykły panel OLED.
Fold to pomysł, który ciągle dojrzewa.
Ale po sześciu latach dojrzewania wciąż smakuje jak prototyp – drogi, piękny, ale niepraktyczny.
⚙️ Mechanika kontra rzeczywistość
Zawias – serce każdego składaka.
Każdy producent zapewnia, że jego mechanizm wytrzyma 200, 300, a nawet 500 tysięcy złożeń.
Brzmi świetnie, dopóki nie przypomnimy sobie, że życie to nie test laboratoryjny.
W realnych warunkach do gry wchodzi kurz, pył, pot, piasek, a czasem dziecięce palce czy zamek w torbie.
To nie przypadek, że fora i grupy użytkowników foldów pełne są wpisów o:
-
delikatnych trzaskach po roku użytkowania,
-
mikro luzach w zawiasie,
-
problemach z domykaniem po kilku miesiącach,
-
dziwnych dźwiękach przy składaniu.
To nie awarie – to naturalna eksploatacja mechaniki, której zwykły smartfon po prostu nie ma.
I to jest mój pierwszy powód: każdy dodatkowy ruchomy element = dodatkowy punkt potencjalnej awarii.
💰 Cena jak za cud, trwałość jak za szkło powiększające
Nie mam problemu z drogimi telefonami – jeśli idzie za tym jakość, komfort i spokój.
Problem w tym, że foldy są drogie, ale nie dają tego spokoju.
Ceny topowych modeli zaczynają się w Polsce od 6 do 8 tysięcy złotych.
W zamian dostajemy urządzenie, którego ekran można porysować paznokciem, a zawias wymaga troski jak roślina doniczkowa.
Kiedy kupuję smartfon za tyle pieniędzy, chcę mieć pewność, że mogę wrzucić go do plecaka, położyć na stole, wyjąć w biegu.
Fold? Nie.
Folda się nie używa – folda się pilnuje.
A to nie jest relacja, jakiej oczekuję z urządzeniem, które ma mi towarzyszyć codziennie.
🧻 Ekran z gumy – nie ze szkła
Producenci używają terminu „Ultra Thin Glass”.
Świetna nazwa marketingowa, tyle że z fizycznego punktu widzenia to nie szkło – tylko hybrydowy, elastyczny polimer, który z prawdziwym szkłem ma wspólne tylko jedno: łatwo się rysuje.
Wystarczy ziarenko piasku, by na środku wewnętrznego ekranu pojawiła się rysa.
A zagięcie?
Tak, w 2025 roku jest mniejsze niż kiedyś – ale nadal widać je i czuć pod palcem.
Dla niektórych to detal.
Dla mnie – symbol tego, że foldy są nadal technologicznie niedokończone.
🔋 Bateria? Wciąż za mała na dwa światy
Składany telefon ma dwa ekrany, dwa zestawy czujników, większy SoC i mniej miejsca na ogniwo.
To prosta matematyka, która w 2025 roku nadal się nie zgadza.
Foldy mają zwykle 4400–4800 mAh, flippy – 3700–4000 mAh.
Na papierze wygląda dobrze, w praktyce:
-
przy aktywnym użyciu dwóch ekranów bateria znika w oczach,
-
ładowanie trwa nawet 40–50 minut,
-
temperatura przy dłuższej pracy potrafi sięgnąć 42–45°C.
Jeśli Twój dzień to social media, GPS, zdjęcia i multitasking – fold nie dotrwa do wieczora.
🧠 Multitasking – piękny, ale tylko w teorii
Otwierasz trzy aplikacje jednocześnie. Dzielisz ekran.
Widzisz trzy miniaturki i myślisz: „to jest przyszłość”.
Tyle że w praktyce, połowa aplikacji działa tak, jakby nie wiedziała, że ma więcej miejsca.
Niektóre wciąż uruchamiają się w wąskim pasku na środku, inne nie reagują na obrót.
Producenci dodali funkcje typu „drag & drop” i „floating windows”, ale to nadal półśrodki.
Multitasking w foldach to jak jazda sportowym autem po polskiej drodze – niby możesz, ale po chwili masz dość.
📸 Aparaty – dobre, ale nigdy najlepsze
To paradoks.
Foldy mają topowe procesory, ekrany, ceny… ale nie mają topowych aparatów.
Samsung Galaxy Z Fold7 robi świetne zdjęcia, ale nie tak dobre jak S25 Ultra.
Pixel 10 Pro Fold ma genialne AI, ale gorszą optykę niż klasyczny Pixel 9 Pro.
Dlaczego? Bo w cienkiej, składanej konstrukcji nie ma miejsca na duży sensor i soczewki.
Efekt: foldy są świetne do wideokonferencji, selfie i casualowych ujęć, ale daleko im do „mobilnego aparatu marzeń”.
🧱 Wygoda? Tylko dla cierpliwych
Fold po złożeniu jest gruby.
Flip po otwarciu – zbyt wysoki.
Oba mają swoje „ale”.
Fold w kieszeni marynarki czuje się jak cegłówka. Flip po otwarciu ma wąski, długi ekran, który trudno obsługiwać jedną ręką.
Tak, wyglądają efektownie – ale nie są ergonomiczne.
To trochę jak z butami na obcasie – piękne, dopóki nie musisz w nich iść przez cały dzień.
💧 Wodoodporność – nie wszystko złoto, co IP
Tylko jeden składany telefon w 2025 roku ma pełne IP68 – Pixel 10 Pro Fold.
Większość pozostałych to IPX8, czyli odporność tylko na wodę, nie na kurz.
A to właśnie kurz jest największym wrogiem zawiasu.
Zamknięty piasek działa jak papier ścierny.
Niewidoczny dla oka pył z torebki lub kieszeni potrafi po kilku tygodniach uszkodzić mechanizm.
Dlatego użytkownicy foldów uczą się jednej rzeczy: na plażę idzie tylko klasyk.
💸 Deprecjacja – fold tonie szybciej niż Bitcoin po tweecie Muska
Rynek wtórny foldów to smutna historia.
Kupujesz telefon za 8000 zł, a po roku nikt nie chce dać nawet 4000.
Dlaczego? Bo każdy boi się używanego składaka.
Nie wiadomo, ile razy był otwierany, jak działa zawias, czy ekran nie ma mikropęknięć.
To sprawia, że fold to nie inwestycja – to luksus z datą ważności.
🧤 Codzienność z foldem to origami na czas
Pierwszy tydzień z foldem to euforia.
Otwierasz, zamykasz, robisz zdjęcia, pokazujesz znajomym.
Drugi tydzień – zaczynasz rozumieć, że każda czynność wymaga ruchu:
-
chcesz odebrać telefon – otwierasz,
-
chcesz napisać SMS – otwierasz,
-
chcesz zrobić szybkie zdjęcie – otwierasz,
-
chcesz je schować – składasz.
Po miesiącu masz wrażenie, że testujesz trwałość zawiasu.
Zamiast wygody – ciągła mechaniczna rutyna.
🧩 Oprogramowanie nie nadąża za sprzętem
Android 15, 16… niby wspiera foldy, ale system wciąż nie jest do nich w pełni dopasowany.
Własne nakładki producentów (One UI, MagicOS, Moto My UX) próbują nadrobić braki, ale nie zawsze to działa spójnie.
Przykład?
Czasem ekran wewnętrzny i zewnętrzny nie synchronizują się idealnie przy zmianie orientacji,
a niektóre aplikacje (np. bankowe) nie pozwalają na pełny widok na dużym ekranie z powodów bezpieczeństwa.
W efekcie – masz flagowy telefon, który czasem zachowuje się jak prototyp.
🧠 Psychologia użytkowania – fold to sprzęt, który stresuje
Największy problem folda nie tkwi w technologii, ale w głowie użytkownika.
To telefon, którego się boisz.
Nie chcesz, by spadł, nie chcesz go położyć ekranem do dołu, nie chcesz używać go w deszczu.
Każdy ruch z foldem to mikro stres.
A technologia, która ma ułatwiać życie, nie powinna go dokładać.
🔍 Foldy nie są już „wow”
Pamiętasz pierwsze Foldy?
Efekt był jak z filmu science fiction – „O mój Boże, to się zgina!”.
W 2025 roku nikogo to już nie rusza. Foldy nie zaskakują – po prostu istnieją.
Zachwyt minął, pozostała praktyka.
A praktyka pokazuje, że ludzie częściej wybierają stabilność, wygodę i baterię, niż innowację, która wymaga cierpliwości.
🧩 To wciąż nisza, nie standard
Udział składanych telefonów w rynku smartfonów w 2025 roku to około 3–4%.
Nie dlatego, że ludzie nie wiedzą, że istnieją.
Dlatego, że większość po prostu nie potrzebuje ich funkcjonalności.
Zdecydowana większość użytkowników korzysta z telefonu jedną ręką, w biegu, do prostych czynności.
Fold to sprzęt, który wymaga zaangażowania.
A nie każdy chce być testerem technologii za własne pieniądze.
🧠 Technologia, która wciąż szuka sensu
Składane telefony to cud inżynierii.
Tyle że inżynierii, która wciąż szuka uzasadnienia.
Wielu użytkowników po roku wraca do klasycznych flagowców – bo są po prostu bardziej logiczne.
Fold jest jak sportowy samochód: genialny, szybki, efektowny… ale na co dzień chcesz coś, co po prostu działa.

Podsumowanie: Składane telefony? Nie, dziękuję.
Nie jestem hejterem technologii – wręcz przeciwnie. Uwielbiam nowinki, testuję je z ciekawością, śledzę każdy postęp. Ale jako użytkownik oczekuję od telefonu spokoju, przewidywalności i ergonomii.
Foldy są fascynujące, ale nie dają żadnej z tych rzeczy. Są zachwytem dla oka, ale nie dla dłoni. Pokazem możliwości, nie praktyczności.
I dlatego – mimo że je podziwiam – nigdy nie kupię składanego telefonu. Przynajmniej nie, dopóki nie będzie działał jak klasyczny smartfon, tylko lepiej.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Śledź techoteka.pl i bądź na bieżąco z nowinkami technologicznymi! Obserwuj nas na Facebooku.